piątek, 20 grudnia 2013

Wróciłem!



Na rany Chrystusa! W końcu wróciłem z tego przeklętego, zimnego, niebywale drogiego i czas marnującego Sanatorium! Co mnie podkusiło, żeby tak strasznie wyrzucać moje ciężko otrzymane z renty pieniądze w błoto?! Wiem co. Raczej - wiem kto! Moja kochana pani psycholog. Szlag mnie zaraz trafi na miejscu i padnę ze złości na zawał. Faktycznie, cel został osiągnięty. Po depresji nie ma nawet śladu. Teraz mam psychozę. Paranoiczną żądzę mordu! Ale spokojnie, to wszystko minie. Przyjazne, puste ściany mojego mieszkania czekały na mnie wiernie i z utęsknieniem. Co prawda drzwi wejściowe były wyważone, a po moim radiu i telewizorze w salonie pozostał jedynie wystający z pomiędzy paneli naderwany kabel, ale przecież nie ma co się przejmować małymi, przyziemnymi drobnostkami. Takie życie! Ha!

Na osłodę zamieszczam jeden z kilku videoblogów, które udało mi się nagrać podczas mojego pobytu w Sanatorium. Przygoda czeka tuż za rogiem.