czwartek, 10 października 2013

Skąd się biorą dzieci?




Proszę państwa, owo pytanie wydaje się być najbardziej niezręcznym pytaniem, jakie może usłyszeć rodzic od swojej pociechy. Skąd się biorą dzieci? No, już nie krępujmy się. Odpowiedź wcale nie jest taka straszna. Oto mała ściąga.

Kiedy obiekt A – „kobieta”, oraz obiekt B – „mężczyzna” znajdują się w tym samym pomieszczeniu, może być to na przykład duszny klub z okropną muzyką, musi najpierw dojść do kontaktu wzrokowego. Jeżeli owy kontakt wzrokowy zostanie nawiązany obiekt B może już w sumie powoli zacząć zdejmować spodnie. Jednak aby odbył się tzw. akt miłości, który zaowocuje cudem nowego życia, potrzebna jest jeszcze zgoda obiektu A – czyli w tym wypadku kobiety. W celu uniknięcia niepotrzebnego rozczarowania obiekt B powinien zamienić ze dwa słowa z obiektem A. W tym celu obiekt B musi posiadać zdolność wysławiania się. Jest to niestety rzadko spotykana umiejętność wśród regularnych bywalców tzw. „impr”. W takowym wypadku obiekt A musi się zadowolić jedynie walorami wizualnymi obiektu B. Ale załóżmy dla potrzeb przykładu, że aparycja łysego koksa z chronicznym „zdziwieniem na ryju” jest ideałem mężczyzny dla obiektu A.

Wobec tego kiedy nawiązany został wspomniany przeze mnie kontakt wzrokowy, a decyzja o odbyciu aktu miłosnego podjęła się już sama pod osłoną znikomej bielizny, należy udać się w bardziej ustronne miejsce. Na przykład latrynę skażoną wszelkiego rodzaju ohydztwami. Kiedy nasze obiekty już nalazły się w swoim gniazdku, obiekt B odwraca do siebie plecami obiekt A, żeby móc spokojnie patrzeć w ścianę i zapewnia partnerkę, że właśnie nałożył tzw. kondom na swojego czerwonego Winnetou. Oczywiście obiekt B niczego takiego nie robi, ponieważ jest na tyle zajeb*sty, że nie będzie kupował „gumek” skoro może „kupić se browary i fajki za hajs od starych, nie?” – imitacja slangu jest moją mocną stroną.

I tak oto pełna ufności wobec spotkanego minutę temu mężczyzny, kobieta wypina się. Tutaj następuje „miłość”, która trwa jakieś 1,5 minuty, po czym oba obiekty rozchodzą się każde w swoją stronę. Cud nowego życia właśnie zaistniał. Jeżeli obiekty mieszkają w dużym mieście, prawdopodobnie nigdy się już nie spotkają, a owoc ich miłości zostanie spuszczony w muszli klozetowej. Jeżeli natomiast obiekty znają się z widzenia, albo nie daj boże ich rodziny spotykają się w spożywczym lub w kościele, wówczas następuje huczne i jakże radosne wesele, którego efektem jest kolejna smutna, niekochająca się i toksyczna rodzina, w której każde dziecko tak bardzo chce się wychowywać.

I stąd właśnie, w wielkim skrócie, biorą się dzieci moi, Drodzy czytelnicy.Uważajcie na siebie.
Pozdrawiam






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz