Proszę państwa, owo pytanie wydaje się być najbardziej niezręcznym pytaniem, jakie
może usłyszeć rodzic od swojej pociechy. Skąd się biorą dzieci? No, już nie krępujmy się. Odpowiedź wcale nie jest taka straszna. Oto mała
ściąga.
Kiedy
obiekt A – „kobieta”, oraz obiekt B – „mężczyzna” znajdują się w tym
samym pomieszczeniu, może być to na przykład duszny klub z okropną muzyką, musi
najpierw dojść do kontaktu wzrokowego. Jeżeli owy kontakt wzrokowy zostanie
nawiązany obiekt B może już w sumie
powoli zacząć zdejmować spodnie. Jednak aby odbył się tzw. akt miłości, który
zaowocuje cudem nowego życia, potrzebna jest jeszcze zgoda obiektu A – czyli w tym wypadku kobiety. W celu
uniknięcia niepotrzebnego rozczarowania obiekt B powinien zamienić ze dwa słowa z obiektem A. W tym celu obiekt B
musi posiadać zdolność wysławiania się. Jest to niestety rzadko spotykana
umiejętność wśród regularnych bywalców tzw. „impr”. W takowym wypadku obiekt A musi się zadowolić jedynie walorami
wizualnymi obiektu B. Ale załóżmy
dla potrzeb przykładu, że aparycja łysego koksa z chronicznym „zdziwieniem na
ryju” jest ideałem mężczyzny dla obiektu A.
Wobec tego
kiedy nawiązany został wspomniany przeze mnie kontakt wzrokowy, a decyzja o
odbyciu aktu miłosnego podjęła się już sama pod osłoną znikomej bielizny,
należy udać się w bardziej ustronne miejsce. Na przykład latrynę skażoną
wszelkiego rodzaju ohydztwami. Kiedy nasze obiekty już nalazły się w swoim
gniazdku, obiekt B odwraca do siebie
plecami obiekt A, żeby móc spokojnie
patrzeć w ścianę i zapewnia partnerkę, że właśnie nałożył tzw. kondom na
swojego czerwonego Winnetou. Oczywiście obiekt B niczego takiego nie robi, ponieważ jest na tyle zajeb*sty, że nie
będzie kupował „gumek” skoro może „kupić se browary i fajki za hajs od starych,
nie?” – imitacja slangu jest moją mocną stroną.
I tak oto
pełna ufności wobec spotkanego minutę temu mężczyzny, kobieta wypina się. Tutaj
następuje „miłość”, która trwa jakieś 1,5 minuty, po czym oba obiekty rozchodzą
się każde w swoją stronę. Cud nowego życia właśnie zaistniał. Jeżeli obiekty
mieszkają w dużym mieście, prawdopodobnie nigdy się już nie spotkają, a owoc
ich miłości zostanie spuszczony w muszli klozetowej. Jeżeli natomiast obiekty
znają się z widzenia, albo nie daj boże ich rodziny spotykają się w spożywczym
lub w kościele, wówczas następuje huczne i jakże radosne wesele, którego
efektem jest kolejna smutna, niekochająca się i toksyczna rodzina, w której
każde dziecko tak bardzo chce się wychowywać.
I stąd
właśnie, w wielkim skrócie, biorą się dzieci moi, Drodzy czytelnicy.Uważajcie
na siebie.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz